Zawiadomił o kradzieży, której nie było
Data publikacji 03.11.2017
Właściciel peugota zawiadomił policjantów, że skradziono mu auto. Policjanci od początku mieli podejrzenia, że 30-latek nie mówi prawdy. Ostatecznie wyszło na jaw, że zgłaszający pożyczył swoje auto znajomemu, który wyjechał nim do Holandii. Teraz za fałszywe zgłoszenie o przestępstwie i próbę wyłudzenia odszkodowania może mu grozić do 5 lat więzienia.
Wczoraj (02.11) do policjantów z komisariatu w Lubiczu zgłosił się 30-latek, który poinformował ich o kradzieży swojego auta. Mieszkaniec gminy Obrowo tłumaczył, że dzień wcześniej zaparkował osobowego peugota 307 na leśnym dukcie w okolicach Osieka nad Wisłą. Zgłaszający twierdził, że przebił oponę i był zmuszony pozostawić auto w lesie. Kiedy powrócił w to samo miejsce z kołem zapasowym to samochodu już nie było. Auto było ubezpieczone od kradzieży. Straty zostały wycenione na kilka tysięcy złotych. Kryminalni natychmiast zaangażowali się w wyjaśnianie wszystkich okoliczności związanych z kradzieżą peugota. W toku ustaleń wyszło na jaw, że informacje podawane przez zgłaszającego nie są spójne i nie zgadzały się z danymi zebranymi przez funkcjonariuszy. Wtedy stało się jasne, że mężczyzna coś ukrywa i nie chce wyjawić całej prawdy. Dzięki dociekliwości policjantów okazało się, że pojazd nie został skradziony. Funkcjonariusze zdobyli informacje świadczące o tym, że auto jest poza granicami Polski. Zgłaszający pożyczył samochód swojemu znajomemu, który wyjechał nim do Holandii. O kradzieży zawiadomił policję, bo chciał uzyskać pieniądze z ubezpieczenia. Teraz materiały zebrane w tej sprawie trafią do prokuratury.
Za zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie, którego nie było i próbę wyłudzenia odszkodowania może mu grozić do 5 lat więzienia.